Miro Opublikowano 29 Marca 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2008 Nurtuje mnie pytanie, jak rozwiazywano problem wyżywienia dla załóg fortów. Co jedli na codzień żołnierze przebywajacy w forcie, bo jakoś nie widać aby mieli coś takiego jak kuchnie. Jak wiadomo fortów było dużo, wiec coś jeść musiała załoga. Rozumiem że mieli zapasy żywności, ale z zapasów chyba nie korzystali na codzień, pozatym to wydaje się mało logiczne. Zapraszam do rozmowy :), może ktoś z Was ma jakieś informacje z tym tematem związane i chciałby się swoją wiedzą podzielić ;) :arrowleft: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gośka Opublikowano 29 Marca 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2008 jedli tuńczyka z puszki i pili piwko;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Joanna Opublikowano 29 Marca 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2008 No w sumie ciekawe zagadnienie, o tak prozaicznch kwestiach bytowych właściwie to nie ma wzmianek w literaturze fachowej :twisted: w sumie to nie mam pojęcia ale myślę że skoro tak dużo załóg stacjonowało w Krakowie była pewnie jakaś centralna kuchnia z ktorej rozwożono racje dla żołnierzy stacjonujących w fortach na danym terenie (np. na jeden obszar warowny). a oficerowie to pewno sobie do jakiegoś lokalu jechali 8) No i załogi fortów też się zmieniały, nie były stałe, duża część wojsk stacjonowała też w koszarach rozsianych po całym Krakowie.pzypuszczam że oficerowie to mieli coś takiego jak dyżury w fortach a załogi forteczne były pewnie ograniczane do minimum za wyjątkiem paru lat tuż przed wybuchem i w czasie I wojny św. ale to tylko takie moje gdybanie ;) jak ktoś ma jakieś informacje sprawdzone to też jestem ciekawa jak ta kwestia była rozwiązana. ;) :mrgreen: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Krydo Opublikowano 29 Marca 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2008 1. W okresie pokoju w forcie nie stacjonowała załoga. Były tylko warty, które dowożono z koszar w mieście. 2. W każdym forcie była kuchnia!!!!!!!! Pozostałosci (np.piece, cysterny do podgrzewnia wody) można zobaczyć jeszcze w forcie Pasternik, Rajsko, Pekowice... Na planach fortów zaznaczone są pomieszczenia kuchenne, magazyny zywności itp. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miro Opublikowano 29 Marca 2008 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2008 Ok, Krydo ;) A masz może jakiś plan dokładny w którym takie pomieszczenia są zaznaczone :?: Bo w Rajsku nie zauważyłem, co prawda tam nie wszedzie da się wejśc :( na Pasterniku jeszcze nie byłem, a Pękowice wiadomo, fort prywatny ;) Czyli załoga która pełniła warte sama sobie przygotowywała posiłki ?? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miro Opublikowano 7 Kwietnia 2008 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2008 Czy nikt nie ma zdania na ten temat :?: :?: Może ktoś z Was ma jeszcze jakieś informacje, albo propozycje :?: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Lukasz Opublikowano 7 Kwietnia 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 7 Kwietnia 2008 dla mnie a za mnie mogli jeść sevendays`y i bigmacki. wiem jedno - jak w każdym wojsku zapewne było to żarcie wojskowe, średniosmaczne, wysokokaloryczne i w pewnej części składające się z kaszy lub ziemniaków. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Frangern Opublikowano 10 Kwietnia 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Kwietnia 2008 O wyżywieniu w armii austro-węgierskiej, zwłaszcza w stosunku do Galicji, pisze Michał Baczkowski w swojej książce Pod czarno-żółtymi sztandarami: Galicja i jej mieszkańcy wobec austro-węgierskich struktur militarnych 1868-1914. Pozwolę sobie zacytować odpowiedni fragment (s. 148 - 149): Analogiczne kontrowersje jak w wypadku kwater wywoływały problemy wyżywienia i umundurowania. Dla poborowych z najzamożniejszych krajów monarchii służba wojskowa oznaczała obniżenie dotychczasowego standardu życia. Dla rekrutów z prowincji najbiedniejszych, w tym z Galicji, na odwrót, służba wojskowa była zazwyczaj okresem polepszenia wyżywienia i ubrania. Warto pamiętać, że w Galicji istniało także zróżnicowanie poziomu stopy życiowej, która - przynajmniej na terenach wiejskich - najwyższa byłą w pasie zachodnich powiatów od Białej do Krakowa.Zaprowiantowanie żołnierzy austriackich nie należało do najlepszych, głównie z uwagi na mało regularny tryb spożywania posiłków. Codziennie spożywano najczęściej tylko jeden ciepły posiłek, na który składał się talerz zupy z porcją chleba, 1/3 funta mięsa oraz porcja jarzyn. Na resztę dnia wystarczyć miała porcja pieczywa. W 1881 r. wprowadzono zasadę, że poranna zupa musi być zasmażana, następnie dodano do posiłku kawę oraz jarzyny z konserwy. Kiepskie wyżywienie żołnierzy było krytykowane zarówno przez oficerów, jak i przez znaczną część opinii publicznej. Z powodu trudności finansowych rozwiązanie problemu spychano na kolejne lata i dopiero w 1899 r. minister wojny Edmund Kriegshammer zarządził podawanie dwa razy tygodniowo ciepłej kolacji z jarzyn oraz wzbogacania menu w pozostałych dniach tygodnia. Na dzienną rację składało się wówczas 190 g wołowiny, 140 g warzyw, 840 g chleba oraz porcja kawy lub zupy. Według F. Persowskiego na dzienną rację składało się na przełomie wieków 0,25 kg mięsa, 1 kg chleba, 0,5 kg ziemniaków, porcja ryżu ni kawy. Dane te nie są jednak precyzyjne i nie zasługują na pełną wiarygodność. Nie ulega jednak wątpliwości, że dla przeciętnego poborowego galicyjskiego dzienna racja żywieniowa zaspakajała podstawowe potrzeby, a nadto dawała możliwość spożycia niewyobrażalnej, jak na tutejsze warunki, ilości mięsa. Aspekt ten podnosił m. in. Wincenty Witos oraz badacze folkloru i kultury ludowej z pierwszej połowy XX w. Nawet dla Mieczysława Orłowicza, który pochodził z dość zamożnej rodziny urzędniczej, oferowane w 1905 r. wyżywienie było zadowalające: Na śniadanie i na kolację dostawaliśmy czarną kawę osłodzoną, natomiast na obiad dość dużo zupy i kawałek mięsa. Ponadto codziennie jednokilogramowy bochenek znakomitego chleba razowego. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Miro Opublikowano 10 Kwietnia 2008 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 10 Kwietnia 2008 Dzieki kolego za ciekawą wypowiedź :) Czyli już coś wiecej wiemy odnośnie naszego tematu :mrred: , a co do książki to chyba będę musiał udać się do księgarni ;) :idea: Cytat którym się posłużyłeś nasuwa mi kolejne pytania ;) ale narazie ich nie będzie :P poczekam jeszcze na jakieś następne konkretne odpowiedzi :devil: Może ktoś jeszcze ma jakieś informacje na ten temat :roll: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rower1025 Opublikowano 24 Kwietnia 2008 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Kwietnia 2008 Mój post tak troszkę odbiega od tematu, ale zawsze mogę coś napisać ;) Korzystając ze źródeł ogólnie mi dostępnych mogę tylko przytoczyć kilka drobnych informacji dotyczących wyżywienia a raczej powierzchni kuchni ;) W forcie Tonie kuchnia miała powierzchnię 57 m2 (180 m3)W forcie Prokocim było to 40 m2W fortach Skotnickich odpowiednio: 12 m2 (30m3) jeśli chodzi o fort północny i 11m2 (28m3) jeśli chodzi o fort południowy. jak widać było trochę miejsca by przyrządzać posiłki itp. ;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się
Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu
Zaloguj się