Skocz do zawartości

kuba

Użytkownik
  • Postów

    200
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lokalizacja
    Kraków

Ostatnie wizyty

9 064 wyświetleń profilu

Osiągnięcia kuba

Newbie

Newbie (1/14)

0

Reputacja

  1. Nas krakusów treespot raczej nie ma czym zaskoczyć...
  2. kuba

    Twierdza Przemyśl

    Dodam słowo komentarza - wystawa w forcie Werner zrobiona bez pojęcia zupełnie. Więcej błędów i oszustwa widza, niż prawdy historycznej. Trochę ciekawych rzeczy, ale znakomita większość eksponatów nie ma nic wspólnego ani z fortem Werner, ani z Twierdzą Przemyśl. Ot, choćby "rekonstrukcja kazamaty komendanta", gdzie ni z gruchy, ni z pietruchy zestawiono trochę starych mebli i gratów, każdy z innej parafii. Warto odwiedzić, ale tylko ze względu na fort, wystawa jest w całości do kitu (choc trafiają się ciekawe eksponaty). Sam Werner zresztą też w wielu mijscach solidnie skopany. Wystawa o Twierdzy Przemyśl w Muzeum Narodowym mogłaby być w zasadzie o dowolnym mieście garnizonowym monarchii habsbusrkiej. Tu również sporo błędów merytorycznych, np. pokazuje się tam zdjęcia archiwalne z frontu włoskiego jako zrobione w Przemyślu. Warto ze względu na armatę kazamatową 9 cm i parę drobiazgów. Muzeum TP zrobionego przez 3 pułk artylerii fortecznej nie znam. Wystawa w schronie pod Gromadą ciekawa, ale bardzo trudna w odbiorze, bo przeładowana fantami. Obowiązkowa dla wszystkich miłośnikó fortyfikacji, a szczególnie sowieckiego żelbetu, no i polskich kopuł pancernych. Do listy fortów "obowiązkowo do zwiedzenia" dopisałbym Prałkowce, rzadko zwiedzane - tu można zobaczyć skutki ostrzału artyleryjskiego (liczne przebicia stropów, zawalone schrony, zasypane poterny) - niesamowite miejsce. Fort jest niezagospodarowany, dziki i pusty - a po takiej głupiej cepelli na Wernerze to naprawdę duży plus. Wokół piękny zasób fortyfikacji polowych, najlepiej tam pojechac wiosną albo jesienią. Poza tym, w sumie mało zarośnięty jak na obiekt znajdujący się w lesie. Dość dobrze się go czyta, czego nie można powiedzieć np. o - bardzo podobnych - Grochowcach. Poza tym - godny polecenia jest potężny, niedawno odkrzaczony Optyń, oj robi wrażenie, robi... I Łuczyce, z wyjątkowymi widokami, przykład ładnie zachowanego fortu nietypowego, przebudowywanego (kilkakrotnie) ze starszych obiektów.
  3. ztrojanowski, kawerny winnickie są na przedpolu fortu Winnica, podobnie jak zresztą kawerny "Pod Kapliczką" i "Góra Wielkanoc" są na przedpolu Bodzowa, kawerna Kaim była na przedpolu - i to dalekim - Prokocimia, a kawerna Czekaj na przedpolu Łysej Góry, też dośc odległym. Nie napisałem, że kawern nie lokowano na przedpolu fortów, tylko pozycji obronnych. Przed Winnicą była pozycja polowa, zachowana częściowo do dzić, i kawerny są na jej zapolu (acz bardzo bliskim, z wejsciami wprost z okopów). Kawerny budowano zarówno skalne, jak i ziemne - obecnie niektórym autorom wydaje się, że skalne były regułą, bo z racji tego że skała to trwalszy materiał niż drewno i ziemia kawern skalnych zachowało się więcej niż ziemnych (acz nie zachowały się wszystkie, co najmniej dwie skalne zostały zniszczone i nie istnieją). Tak naprawdę kawern ziemnych było więcej. Kawerny budowano jako schronowe, zwykle związane bezpośrednio z daną pozycją obronną, bądź magazynowe, zwykle głębiej na zapleczu. Podawane przez Wita informacje o kawernie batowickiej polegają na nieporozumieniu. To rozpalające wyobraźnię coś na terenie działek to jest jakaś pomurówka pod altankę czy inne cudo po działkowcach - wystarczy popytać działkowiczów. Ów starszy pan, były żołnierz, źródło osobowe Wita, zapewne mylił fort (posiada wszak poterny, czyli przejścia podziemne, i obsypki ziemne na budowalch kubaturowych, co sugeruje laikom że mają do czynienia z budowlą stricte podziemną) z kawerną. Fort był w okresie powojennym użytkowany przez wojsko, głównie na magazyny - i stąd zapewne informacja o podziemnym obiekcie magazynowym w pobliżu. Dodam, że świadek, nawet żołnierz, mógł najzwyczajniej na świecie nie ogarniać fortu jako całości, zwyczajnie nie wiedzieć, jak się to je, z czego fort się składa i jak funkcjonuje. Spotykałem się wielokrotnie z sytuacjami, kiedy świadek brał każdy element, każda budowlę fortu za osobny fort, za samodzielny obiekt i był strasznie zdziwiony kiedy mu uświadamiałem, że to nie jest samodzielny obiekt a jedynie drobna część większej całości. Dla laika koszary szyjowe to jeden fort, schron główny - drugi fort, a schrony pogotowia to jakieś bunkry. Do tego tajemnicze tunele (poterny) wiodące Bóg jeden wie gdzie, ale pewnikiem do kawern skoro takie były w okolicy, i na forty sąsiednie, a może i do Rynku. No jeszcze jakieś zupełnie tajemnicze bunkry, czyli kaponiery w fosie. Całości laik nie ogarnia, fosa dlań nie jest fosą (wszak we fosie woda powinna być, nie?) tylko jakimś wąwozem czy parowem; zupełnie nie rozumie o co tu chodzi i z czym ma do czynienia. I nic dziwnego - a skąd niby szeregowy żołnierz z lat 50./XX miałby się znać na fortach? Wszak wtedy nie było literautury na ten temat, poza niemieckojęzycznymi poodręcznikami z epoki, a więc sprzed lat (wtedy) 70-ciu - których ów żołnierz raczej nie miał prawa znać, bo i skąd. A owe rozpalające wyobraźnię cuda w dolinie Sudołu (mostek, betony, betonowa budowla o dwóch scianach i stropie w stoku doliny) są owszem militarne, i bardzo ciekawe, ale nowsze. Powstały już za PRL-u (na stropie tej budowli w stoku jest gdzieś data, dziś może być niewidoczna, zasypana ziemią i ściółką). To strzelnica artyleryjska, testowa, do wykonywania strzelań kontrolnych dział po remoncie (a remontów w owych lepszych dla krakowskich obiektów militarnych czasach dokonywano w poaustriackich - a jakże - warsztatach remontowych na Rakowickiej, czyli w niegdysuejszym słynnym ARUSie /Artillerie-Ruestungsanstalt/). Strzelnica składa się ze stanowiska ogniowego, z żelbetowym podłożem i wolnostojącymi żelbetowymi ścianami po bokach, służącymi jako osłona na wypadek np. rozerwania lufy podczas strzelania, a ponoć także jako podstawa dla jakiejś przesuwnicy, toru i kulochwytu. Tor jest budowlą ziemną, ma dwa ziemne boczne kulochwyty, wznoszące się łagodnie w stronę stoku doliny. Kulochwyt to żelbetowa budowla o dwóch ścianach równoległych do osi toru, nakrytych z góry stropem; od strony stanowiska ogniowego jest otwarta, od strony stoku było ponoc belkowanie drewniane, a dziś - zasyp ziemny. Strzelano do wnętrza tej budowli, zadaniem owej żelbetowej konstrukcji było ograniczenie wpływu uderzenia pocisku (zapewne bez materiału wybuchowego - ale rykoszety, odłamki, kamienie, bryły zamrzniętej ziemi w zimie itd) na otoczenie. Stanowisko ogniowe dzieli od kulochwytu 100 metrów. Całość obsługuje droga w formie pętli, z owym solidnym mostkiem. Dziś wszystko jest mocno zarośnięte i mało czytelne jako zespół.
  4. Na Kaimie była kawerna, lokalizacja - rejon obniżenia terenu między ul. Zolla a Bogucicką. Spróbuj poszukać kawerny Bibice (w miejscu kawerny Łysa Góra jest osiedle). Powinna być gdzieś koło fortu, niestety poza wiedzą o jej istnieniu (ze wzmianki w pewnym zestawieniu archiwaliów) nie wiem, gdzie dokładnie była.
  5. Bo posiadam plan archiwalny odcinka "H" V sektora obronnego, obejmującego fort Batowice, i nijakich kawern tam nie ma. NIe ma również takiej kawerny w spisie planów dzieł obronnych V sektora, który to spis (fotokopia) znajduje się w archiwum WUOZ. Poza tym, nigdzie nie lokowano kawern na przedpolu pozycji obronnych, zawsze na zapolu. Jeżeli gdzieś jest (była) kawerna przed fortem, to znaczy że przed nią była pozycja polowa dla obsady której kawerna stanowiła schron i krytą komunikację. A tak się składa, że przed fortem Batowice nie było umocnień polowych - tylko przeszkody drutowe. To zresztą logiczne - jak spojrzysz na ukształtowanie przedpola Batowic, to od razu widać że nie było potrzeby czegoś przed fortem ryćkać. Okopiki (i przynależne do nich schrony) były na stoku ponad doliną Sudołu, czyli w martwym polu przed lewym barkiem fortu.
  6. Nie był to jedyny ck poligon artyleryjski związany z Tk. Istniał też co najmniej jeden poligon artyleryjski/plac strzelań artylerii w bezpośrednim sasiedztwie twierdzy. Mozna go umiejscowić, niestety materiałów jest na razie bardzo mało.
  7. Bateria polowa FB V/IV była w miejscu budynku przy obecnej ul. Eugeniusza Baziaka 7. BYł to obiekt całkowicie ziemny, istniał jeszcze w roku 1965, jest na zdjęciu satelitarnym z tego czasu ale bardzo trudno go na nim odnaleźć. W późnych latach 80/XX już sladu po niej nie było. Bateria polowa VI/I nie istniała już w 1965. Również była obiektem ziemnym, znajdowała się w mijscu bloku nr 6 na os. Jagiellońskim.
  8. A czy jest wśród nich kawerna Bibice? O ile mi wiadomo taka kawerna istniała. Kawerny Batowice mozesz przestać szukać, nigdy takiej nie było. Kawrna Łysa Góra miała wejście z fortu.
  9. Przyznamy chętnie, ale po pierwsze primo - przepompowni stamtąd nie ruszysz, drugie primo - fort ma działkę gruntową obciętą do zarysu przeciwstoku fosy, więc blaszoki sa już na gruncie (już) niefortecznym. Nota bene, tam i tak ma być tuż obok węzeł od S7, więc blaszoki zapewne w końcu wylecą, za to otoczenie fortu zostanie jeszcze bardziej zdegradowane krajobrazowo, nie mówiąc juz o tym ze utraci on definitywnie kontekst sytuacyjny (nikt nie zatrybi, czemu on stoi akurat tam i dlaczego w taki sposó B).
  10. Jedna z nielicznych zachowanych "ziemnych" kawern w Krakowie. Cztery wejścia, dwa od południa (czytelne w terenie, zamurowane), dwa od północy (jedno zasypane, drugie drożne). Dostępne kilkadziesiąt (nie pamiętam dokładnie, ale z 80 będzie) metrów chodnika wejściowego, omurowanego cegłami. Właściwa komora (bądź komory) schronowe nie zachowały się, miały obudowę drewnianą. Obecnie chodnik kończy się w miejscu, gdzie zaczynała się komora schronowa, przebiegająca poprzecznie do korytarzy wejściowych. W wejściu najpierw trzeba iść na czworakach, potem idzie się mocno schylonym, ale spąg stale się obniża i po chwili idzie się już zupełnie wygodnie, w wyprostowanej pozycji. Uwaga przy powrocie, bo widać światełko w tunelu (tj. wyjście), co zacheca do szybkiego marszu. Tylko że wtedy spąg się podnosi, a czyni to bardzo powoli i dyskretnie - i nagle, ni z gruchy ni z pietruchy, harujesz czachą o sklepienie. Uczucie bardzo nieprzyjemne, sam zaliczyłem parę razy. Wśrodku - poza tablicą pamiatkową budowniczych kawerny, podobnej do tej w kawernie "Steinbruch Kostrze" generalnie nic ciekawego, trochę śmieci i tyle. Ale obiekt w sumie ciekawy, bo już rzadki - kawerna w Witkowicach spękana i zawalona, strach wchodzić, a kawerna Dłubnia ma wejścia zasypane i już niewidoczne, choć próżnia w środku chyba jest jeszcze. Parę lat temu dało śię wejść, obecnie już nie.
  11. ...a jest nim PZU, które generalnie ma fort głęboko w anusie, choć dobrze wie o jego istnieniu. Oni go traktują jako lokatę kapitału (ziemia). Pasjonat - pozbądź się złudzeń, polityka gminy Zielonki względem obiektów fortecznych sprowadza się do ich sprzedaży. Nie zastanowiło Cię, dlaczego wszystkie forty w tej gminie są prywatne (z jednym wyjątkiem)? Ano dlatego, że gmina wszystkie sprzedała. Nie jestem pewien czy tak było z Bibicami, ale na pewno gmina sprzedała Węgrzce, Łysą Górę i Pękowice. Podobnie z mniejszymi obiektami - sprzedali obie baterie węgrzeckie (B1 i B2) oraz wschodnią baterię marszowiecką (B1 Marszowiec). Prywatna jest też stara bateria B-V-1. Własnością gminy jest tylko fort Marszowiec (aczkolwiek on jest aportem gminy w firmę Hotel Twierdza) i bateria B4 Marszowiec - jak podejrzewam głównie dlatego, że na jej części jest zbiornik wodociągowy. A przejmowanie fortów od miasta - zdążysz się zestarzeć zanim cokolwiek przejmiesz. Poza tym, pomysł to jedno, a jego realizacja to drugie. Hasło "wycinka drzew na fortach" pachnie mi trochę radosnym woluntaryzmem. To nie jest takie proste i wesołe jak sobie myślisz - to jest złożony problem wymagający specjalistycznej wiedzy z zakresu konserwacji zieleni, architektury obronnej, sztuki ogrodniczej, ochrony przyrody, architektury krajobrazu. Wymagający ponadto olbrzymiego nakładu pracy i pewnych funduszy. Wymagający systematyczności i konsekwencji działań, bo na jednorazowym radosnym bieganiu po forcie ze spalinówką w ręku to nie polega. I wymagający nade wszystko odpowiedzialności, myślenia, rozsądku... i wiedzy z dziedzin jak wyżej.
  12. ... a wystawa forteczna w "Kościuszku" to porażka. I nieporozumienie. Moja opinia o tej wystawie jest miażdżąca - wyjątki do zostawienia, reszta do wyj...bania. I nie zmieni tego fakt, że są na niej również moje rysunki. Dla większości jej odbiorców to jest wystawa pierwszego kontaktu (z tematem pt. "Twierdza Kraków") i uzyskane tam informacje wypełniają u zwiedzającego lukę w wiedzy. Taka pierwsza informacja jest najbardziej trwała, najłatwiej i na najdłużej zapada w pamięć - i potem najtrudniej ją skorygować. Wynika to z natury ludzkiej psychiki i tyle, nie znam się na tym ale wiem że tak jest, również z własnego doświadczenia. Dlatego wystawa powinna być POPRAWNA MERYTORYCZNIE. A tymczasem pokazuje się tam ludziom coś, co nigdy nie istniało. W myśl najświętszej zasady polskich (i nie tylko) muzealników, ze ludziom koniecznie trzeba robić wode z mózgu. Garść uwag, nie po kolei (w sensie ważności itp.) tylko tak, jak mi się przypomniało. Wystawa grzeszy nadmiarem tekstów na planszach. Tam powinna być może jedna piąta tych tekstów. A reszta to powinny być obrazki albo nie powinno być jej wcale. Nikt nie przeczyta na wystawie tej ilości tekstu, bo muzeum to nie biblioteka, poza tym dużo większą atrakcyjność formalną mają dioramy, fanty itp. Do fantów zresztą jeszcze wrócimy. Samych tekstów nie oceniam, bo jako się rzekło - to nie biblioteka i nie czytałem. Jak widać, w polskich realiach żadna prezentacja dotycząca ck wojskowości nie może się obyć bez Szwejka i ck dezerterów. Co jeden i drudzy mają wspólnego z Twierdzą Kraków, pozostaje dla mnie głęboko ukryte. Z tekstów recenzji o tej wystawie dowiedziałem się, że ten czerstwy staruszek zasiadający za stołem założonym planami nieistniejących fortów (to projekty teoretyczne z "Construction-Details Kriegsbaukunst", podpisane przez gen. Gustawa von Geldern - Egmonda - żeby było weselej) to ma być Księżarski. Litości. Jak Księżarski wyglądał, można zobaczyć na elewacji Pałacu Sztuki na przykład. Gołogórskiego nie widziałem, może go jeszcze nie było wtedy jak tam byłem, i może dobrze że nie było mi to dane. Fanty I-wojenne - kupę śmiecia i tyle, raptem parę fajnych rzeczy (np. szkło medyczne). Większość - szklanki szrapnelowe, zapalniki czy łuski to śmieć bitewny, wykopuje się to na wagę i wyrzuca za plecy, nikt tego nie zbiera poza maniakami łusek (chodzi im o bicia). Ja rozumiem, że to powinno być, bo to typowe, ale warto by pokazać teć cały szrapnel, pokazać jak to działało... A poza tym, nie ograniczać się do paru śmieci. I nie budować ekspozycji z bezwartościowych eksponatów. Artefakty z fortów - źle wyeksponowane, nie wykorzystane, upchnięte gdzieś pod nogami; o każdym można by pociągnąć historię. Że można by pokazać je lepiej, nie wspomnę. Dioramy - Borek w złych proporcjach i bez kopuł kufrowych. Ale to pikuś. Barycz i Kosocice wszystko mają złe (forma, kształt wież, malowanie stropodachów, brak wałów szyjowych i tradytora w przypadku Baryczy a kojca obrony wjazdu w przypadku Kosocic, wariactwo fortyfikacji polowej wykonanej przez stado wściekłych nornic chyba, bo te szalone dołki nie pasują dokładnie do niczego). Dodam, że nie było tam walk piechoty. Makieta M. 11 - no cóż, bez podstawy, z uproszczonymi szczegółami, bez podajnika amunicji (bo z podstawą i podajnikiem by się nie zmieścił w pomieszczeniu... bez komentarza), w jakims dziwnym kolorze. Może by się i sprawdziła jako dekoracja teatralna (wykonawcą makiety był twórca scenografii teatralnych), oglądany z dystansu kilkunastu - kilkudziesięciu metrów. Ale nie na wystawie, gdzie ogląda się ją z jednego metra, albo i mniej. W tych warunkach to jest porażka, nijak to nie wygląda na broń. A ma udawać broń, i to groźną. Nazywanie tego "repliką" uwłacza replikom. Wszystkiego. Okop - złe wymiary, zły profil, bez ławki strzeleckiej, bez strzelnic, bez nisz na amunicję, bez daszków przeciwszrapnelowych, z jakimś kuriozalnym "schronem"... Z jakimś przedziwnym stanowiskiem ckm-u, ustawionego bokiem... Szkoda gadać. Interaktywna mapa - sylwetki fortów źle doskalowane, przesunięte względem mapy podkładowej o około 2 cm (czyli 200 m w naturze, dzięki czemu np. wały rdzenia lecą nie po ulicach, tylko po stojących przy nich domkach), część obiektów z zaznaczeniem działek, większość bez. Wersja robocza, niedokończona, w zasadzie do zrobienia od nowa. Film z Heniem Łukasikiem w roli głównej - jak wyżej, tj. mieści się w regule o najświętszej zasadzie. Utkwił mi w pamięci obraz Heńka obracającego w dłoniach zapalnik do szrapnela i mówiącego przy tym, że to zapalnik od granatu i co też te zapalniki w dziewiętnastowiecznej fortyfikacji nie narobiły. Bez komentarza. A na koniec - cała ta wystawa jest NIE NA TEMAT. Wystawa ma być o twierdzy i mieście, bo taki ma tytuł. Jest tylko o twierdzy. O mieście nie ma tam nic. Proszę mi wierzyć, bo akurat tak się składa, że ja na tem temat - Miasto Kraków - Twierdza Kraków - napisałem i obroniłem pracę magisterską. O tym, jaki ta wystawa miała pierwotnie nosić tytuł - "Twierdza przeciwko miastu" - nawet pisać szkoda.
  13. Cytat: "Jakiego charakteru było to dzieło i czy cokolwiek po nim się zachowało. Co prawda na jednej ze stron jest zaznaczony jako zachowany, ale wolę się upewnić zanim Rudawę przekroczę..." Zachowany tylko schron pogotowia (nazwanie tego koszarami byłoby trochę na wyrost), ale nadbudowany. Formy ziemne skasowane, poza fragmentem fosy.
  14. OK :biggrin: Udzielam więc odpowiedzi, odczekawszy znów kawałek czasu (jak zwykle, a nawet więcej...) Fort Zesławice/Dłubnia (w austriackich archiwaliach występują, o zgrozo, obie nazwy), fosa lewego barku widziana od strony szyi, z poziomu glacis, z widokiem na lewoskrzydłową kaponierę rewersową.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...