Skocz do zawartości

Coś się rusza w twierdzy Kraków - artykuł


Gość Cayman
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Zamieszczam tutaj artykuł z wydania krakowskiego Gazety Wyborczej na temat TK.

 

Unikalne na światową skalę muzeum techniki w poaustriackich fortach, tysiąc hektarów terenów zielonych, z których mogliby korzystać krakowianie, i związane z tym nowe miejsca pracy - taki projekt proponuje dla Krakowa grupa specjalistów. Ich pomysły powoli przebijają się przez opór urzędników.

 

- Miasto zachowuje się w przypadku fortów jak pies ogrodnika. Samo nie ma pomysłu na zagospodarowanie, ale nie chce dopuścić ludzi, którzy przychodzą z gotowymi pomysłami - mówi Stanisław Handzlik, który w poprzedniej radzie miasta kierował pracami komisji kultury. Trudno nie przyznać mu racji. Z kilkudziesięciu poaustriackich fortów większość niszczeje, regularnie okradana przez złomiarzy lub amatorów militarnych pamiątek.

 

- Dramat zaczął się w 2003 r., gdy w górę poszły ceny złomu. To był początek regularnych grabieży. Ukradziono m.in. unikalny sponson [żelazny element fortu osłaniający drzwi bramy głównej - red.] z fortu Prokocim. Sześć ton stali wyparowało bez śladu - wspomina Andrzej Zaręba, miłośnik fortyfikacji i militariów.

 

Idzie ku lepszemu

 

Ale ten rok może być przełomem dla przyszłości pozostałości po fortyfikacjach twierdzy Kraków. 25 października 2006 r., podczas ostatniej sesji poprzedniej kadencji Rady Miasta Krakowa, radni przegłosowali pomysł o ochronie i rewitalizacji zespołu twierdzy Kraków. Wspominają, że zgłosili go i przegłosowali rzutem na taśmę. Dlaczego?

 

- Tajemnicą poliszynela jest, że przyjęty program ochrony twierdzy Kraków jest nie w smak deweloperom, dla których tereny poforteczne są łakomym kąskiem - twierdzi osoba znająca kulisy tamtego głosowaniu.

 

- Ten dokument zakłada, że obiekty twierdzy Kraków mają stanowić nierozdzielną całość, jednolicie zarządzaną - wyjaśnia Stanisław Handzlik.

 

Z takiego rozwiązania ucieszyli się szczególnie członkowie fundacji Janus, którzy pracowali nad uchwałą wraz z miejskimi ekspertami. Janus to grupa pracowników kilku krakowskich uczelni, biznesmenów i przedstawicieli wolnych zawodów, których łączy jedno - słabość do krakowskich zabytków militarnych. Od niemal czterech lat próbowali przebić się do miejskich urzędników ze swoim pomysłem na zagospodarowanie fortów. - Dzięki niemu Kraków mógłby się pochwalić unikalnym na skalę światową muzeum, zamiast straszącymi ruinami - przekonuje Janusz Leśniewicz, szef fundacji.

 

Leśniewicz przekonuje, że w oparciu o kilka najlepiej zachowanych fortów można stworzyć muzeum twierdzy, dokumentujące rozwój techniki wojennej na terenie Krakowa. Zaś we wnętrzach poszczególnych budynków miałyby powstać inne przyciągające turystów ekspozycje.

 

- Żeby uczynić nasz projekt jeszcze ciekawszym, chcemy w jednym z fortów stworzyć ekspozycję XIX-wiecznych maszyn parowych, a w kolejnym - muzeum motocykli. Mamy już 200 maszyn z lat 1900-1960 - opowiada Leśniewicz. W fortach ma także powstać muzeum historii naturalnej oraz schronisko dla turystów. Nie czterogwiazdkowy hotel, ale miejsce, gdzie będzie można się przespać i zjeść w warunkach XIX-wiecznych koszar. A po okalających budynki terenach zielonych, skrywających wiele rzadkich gatunków roślin i zwierząt, będą oprowadzać przyrodnicy.

 

Za swoje pieniądze

 

Na razie zalążek Muzeum Twierdzy Kraków powstanie w forcie Tonie. - Jeszcze przed latem chcemy przekazać obiekt nowemu użytkownikowi. Czekamy tylko na opinię miejskiego i wojewódzkiego konserwatora zabytków - zapewnia Ryszard Gąsiorowski, wicedyrektor Zarządu Budynków Komunalnych. Gąsiorowski nie potrafi jednak odpowiedzieć, dlaczego przekazanie fortu trwa tak długo, skoro program fundacji nie budzi zastrzeżeń miasta.

 

Umowa z Janusem zostanie podpisana na trzy lata. Jeśli nowy gospodarz zdobędzie zaufanie miasta, dzierżawa będzie przedłużona na 30 lat. Fundacja nie dostanie na zagospodarowanie fortu Tonie żadnych środków z magistratu, a w dodatku będzie musiała zapłacić za dzierżawę. Mimo to Leśniewicz jest optymistą.

 

- Nie potrzebujemy milionów na adaptację, nie chcemy tam robić basenów, zmieniać wyglądu wnętrz. Lepiej stopniowo poprawiać standard fortu. To nie jest spektakularne, ale skuteczniejsze - zapewnia prezes Janusa.

 

Z szacunków fundacji wynika, że roczne utrzymanie fortu kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Janus jest jednak przygotowany nawet na kilkakrotnie wyższe wydatki. Pieniądze mają pochodzić ze środków własnych fundacji, ale również z grantów unijnych. Większość prac mają wykonywać wolontariusze oraz zatrudniani w porozumieniu z urzędem pracy bezrobotni.

 

Na taką skalę nikt w Polsce nie próbował zagospodarować zabytków architektury militarnej. Jednak fortyfikacje miejskie są magnesem przyciągającym turystów w wielu krajach zachodniej Europy. Na podobnych zasadach jak proponowane przez Janusa eksponowany jest m.in. fort w belgijskim Liege, odwiedzany przez tysiące ludzi spragnionych kontaktu z żywą historią.

 

Na razie trwa gromadzenie i restaurowanie tysięcy eksponatów, które czekają na ujrzenie światła dziennego w magazynach pasjonatów militariów i techniki. Wkrótce zostanie również uruchomiona strona internetowa - multimedialne muzeum twierdzy Kraków.

 

 

 

 

 

Twierdza Kraków

 

Spośród ponad kilkudziesięciu zachowanych fortów jedynie 18 znajduje się w bezpośrednim zarządzie miasta. Pięć z nich (Tonie, Dłubnia, Rajsko, Skotniki, Kostrze) ma stworzyć w niedalekiej przyszłości rozproszone Muzeum Twierdzy Kraków. Inne forty miały mniej szczęścia. W latach 1955-1956 wyburzono najcenniejszy fort Krakus. Odzyskana cegła posłużyła do powojennej odbudowy.

 

Już w III RP został rozgrabiony przez złodziei fort Lasówka. Miłośnicy militariów ubolewają również nad losem fortów, które trafiły w prywatne ręce - dostęp do nich szerszej publiczności jest praktycznie niemożliwy.

 

Z kolei spór o los fortu św. Benedykta do dziś rozpala krakowian. Od kilku lat stowarzyszenie Instytut Sztuki lansowało pomysł nadbudowy nad fortem i wydrążenia w jego podziemiach miejsca pod parking. W ubiegłym tygodniu wojewódzki konserwator zabytków odrzucił kontrowersyjny projekt. Przyszłość fortu 31 pozostaje otwarta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nalezy nazywac zeczy po imeniu

Z kilkudziesięciu poaustriackich fortów większość niszczeje, regularnie okradana przez złomiarzy lub amatorów militarnych pamiątek.

Nie ma czegoś takiego jak amatorzy militarnych pamiątek. Są tylko złodzieje i złomiarze nie szanujący historii. Taka osoba, nie powinna byc w zaden sposob kojazona z militariami!

 

W fortach ma także powstać muzeum historii naturalnej oraz schronisko dla turystów. Nie czterogwiazdkowy hotel, ale miejsce, gdzie będzie można się przespać i zjeść w warunkach XIX-wiecznych koszar.

Czy to jest to o czym pisał rower?? Plany na fort 49 1/2 Mogiła za 40 mln PLN ????

 

I jeszcze jedno:

Na razie zalążek Muzeum Twierdzy Kraków powstanie w forcie Tonie. - Jeszcze przed latem chcemy przekazać obiekt nowemu użytkownikowi. Czekamy tylko na opinię miejskiego i wojewódzkiego konserwatora zabytków

Czy Janus pzrypadkiem już teraz nie włada fortem Tonie?? Nie chodzi mi że już ma na paierze dzirzawe fortu Tonie, ale coś mi sie obiło o uszy na wyprawie, a pozatym kto założył te drewniane klosze na kopuły??

 

Może to dobra wiadomośc dla Twierdzy Kraków, ale nie powiedział by ze cos sie ma "ruszyc w TK" bo co z tego że Janus bedzie miał w dzierżawie fort Tonie, skoro dalej bedzie zmknięty, wiec mi to rożnicy nie robi kto bedzie włascicielem. Ale z drugiej strony coś mają tam robic, wiec może bedzie lepiej. A co do samego zamykania, szczeze mowiąc to chyba jedyne dobre rozwiązanie. Fort nie niszceje, a zwiedzają go osoby które choc w małym stopniu szanują twierdze, a nie traktuja forty jako dobre miejsce na libacje. Mimo wszystko ludzie gadają że jak Janus przejmie Tonie na dobre to nie bedzie tak łatwo je zwiedzać. Podsumowując nawet się ciesze sie ta informacja, ale jakiejs wiekszej zmiany na pewno nie zobaczymy przez najmiej rok, a co z tego wyjdzie, to zobaczymy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Atterdag

rzy przejmowaniu fortów bywa różnie... czasem chętnie udostępniają a czasami piętrzą problemy. Wiem z doświadczenia, że czasami potrzeba kilku telefonów i dobrego "papieru" by sie dostać na niektóre tereny. Chociaż czasem właściciel rzeczywiście dba o fort i stara się go zachować....

 

 

A te drewniane klosze to niezły pomysł... nikt nie wchodzi, nie próbuje ciąć palnikiem itd...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w forcie tonie jeszcze do niedawna wp trzymało materiały wybuchowe, wiec są dwie siatki, z drutami kolczastymi, i obiekt jest chroniony, wiec trudno wejść bez odpowiedniego papierka, choć w siatce już są dziury ale wycięcie takiej kopuły to trochę czasu i robi dużo hałasu, wiec wątpię żeby ktoś dał rade to wyciąć, po za tym nie wiem jak by to mieli z terenu fortu wynieść, bo autem przecież nie podjadą.

No a jeżeli fort nie będzie odpowiednio zabezpieczony raczej nikogo wpuszczać nie będą, chyba ze pojawią się świstki z wchodzeniem na własną odpowiedzialność i takie tam, a co do tego czy zadbają, to na pewno, z tym że przez długi czas dalej będzie zamknięty. No a pozatym jak złomiarze poradzili sobie z ceglanym murkiem (sponson w prokocimiu), to oni takie drewniane klosze otwieraczem do butelek otworzą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Atterdag

Tlko admin może edytować cudze posty :)

 

A to fakt.... mnie dziwi jakim cudem oni ten sponson załatwili. To kupa roboty jest. I że nikt nie zauwazył. Ale jak w Toruniu znikł parkan forteczny - jakieś 150 m to też świadków nie było. Ale to byli profesjonaliści....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo to nie są zwyczajni ludzie, to ZŁOmiarze....

a akurat w prokocimiu nie musieli się specjalnie starć, podjechali autkiem pod sam sponson, popracowali prze noc i pojechali z powrotem, do okoła mało domów, tyko szpitale, wiec nie mieli świadków

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Atterdag

Cóż.... w moim wypadku to chyba było na zamówienie. Zbyt czysta robota Pewnie parkanik zdobi teraz jakiś obszarniczy domek wypoczynkowy lub willę.....

 

 

Ale sponson trochę waży... na taczkę się go nie weźmie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze sponsonem w prokocimiu to było tak; kiedys dawno temu, kiedy butle z tlenem mozna było wyniść z zakładu pracy i inne potrzebne do tej akcji - nacieto sponson na krzyż. Pewne osoby zainteresowane dobrem Twierdzy to zauważyły zgłosiły gdzie trzeba. Sponson w celu ratowania - zamaskowania obmurowano murkiem z cegły - z zewnatrz był niewidoczny, wewnatrz dostepny. Ktos spragniony tanich win, albo naciskany przez głodna rodzine zainteresował sie fortem w celu pozyskania złomu. A tu taki skarb, kilkaset kilogramów wysokogatunkowej stali - murek zburzyli, docieli palnikiem dzieło z przed kilku lat i ... juz sponson w kawałkach - podobno ktos ich widział - auto marki Żuk i tyle - poszło na przetop i pewnie na przelew do gardełek spragnionych. Tak to bywa, a unikat trafił do pieca - juz w Polsce takiego nie ma, a szkoda. :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Janus pzrypadkiem już teraz nie włada fortem Tonie?? Nie chodzi mi że już ma na paierze dzirzawe fortu Tonie, ale coś mi sie obiło o uszy na wyprawie, a pozatym kto założył te drewniane klosze na kopuły??

 

Nie, nie włada. Nigdy nie wladał. A klosze założyło ZBK (w którym, nomen omen, sprawami fortów zajmuje się p. Matys. Ciekawe, czy to tylko zbieg okoliczności...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...