Skocz do zawartości

Twierdza Przemyśl


Gość bunkierman
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Gość bunkierman
Kilka lat temu, przy okazji spływu kajakowego na Sanie udało mi się zwiedzić Twierdzę Przemyśl. Zrobiła ona na mie dość duże wrażenie. Niestety wiekszość z obiektów (fortów) zachowała się w kiepskim stanie. Mimo tego warto poświecić kilka dni na zwiedzanie. Jest trochę ciekawych stron w internecie , osobiscie polecam http://republika.pl/twierdza11/fort/fort.html .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

tu odpowiedz na pytanie Kryda, tak widziałem już zdjecia. W kilku zrodlach. Ale chyba załuje ze patrzyłem, bo jeszce bardziej sie smuce ze mnie nie było, ale nie miałem wyboru.... na szcescie jest baardzo duża szansa ze w wakacje odwiedze przemysl. Niestety do fortow w pasie granicznym nie wtargne pewnie, ale moze cos uda sie zobaczyc.

 

A fotki na stronie pana Darka naprawde cudne... aż sie rozmazyłem, oby sie udał wyjazd w wakacje :)

 

 

A tak pozatym, Krydo powiedz mi bo pewnie wiesz skoro byłeś :) na stronie o twierzdy przemysl (twierdza11.republika.pl) znalazłem taka informacje:

Aktualnie fort i jego kazamaty są dostępne do zwiedzania. Elementy fortyfikacyjne są dość dobrze zachowane a zniszczenia fortu określa się na ok. 25%. Fort leży bezpośrednio przy granicy Polsko - Ukraińskiej stąd niektóre jego element fortyfikacyjne są niedostępne.

Czy żeczywiscie mozna zwiedzać i jakie elementy są niedostepne. A forty ktore nie są zblizone do granicy zwiedze bez problemu? chodzi mi od Grochowca do Hurka. Mnie sie wydaje że są zamkniete tylko te od I/1 - I/6, ale moge sie mylić ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forty raczej sa ogólnie dostepne, Salis też. JAk zwiedzalismy ten fort to stał sobie samochodzik strazy granicznej i pilnował. Hmm tylko czego, kto by chciał na tamta stronę. Tak naprawdę to centralny odcinek fosy jest ostatnim kawałkiem polskiej ziemi. Jak bedziesz zwiedzał to może lepiej zadzwonic do strazy granicznej z informacją.

 

Gdzie można zobaczyc jeszcze fotki z tego rajdu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zaczęły się wiosenne prace w forcie pancernym Borek w Siedliskach koło Medyki.

 

Być może za kilka lat powstanie tu muzeum Twierdzy Przemyśl.

 

Tak chcieliby członkowie Stowarzyszenia 3. Historycznego Galicyjskiego Pułku Artylerii Fortecznej im. Księcia Kinsky'ego.

 

W lutym ubiegłego roku fort wydzierżawiono stowarzyszeniu na 20 lat.

 

- To ani największy fort w twierdzy, ani najciekawszy, ale na pewno jeden z lepiej zachowanych, gdzie budynek koszarowy przetrwał w całości - tłumaczy wiceprezes Rudolf Górniak.

 

Wedle szacunków fort został zniszczony w połowie, m. in. po wojnie Wojsko Polskie detonowało w nim niewybuchy.

 

Przez lata rozkradziono stalowe wyposażenie, m. in. okiennice pancerne, elementy stropów, powykuwano zawiasy oraz cegłę z murów, a fosę zaśmiecono.

 

Swoje zrobiła też przyroda.

 

- Tu był prawdziwy busz, a pokrzywy sięgały po szyję - przypomina skarbnik stowarzyszenia Wacław Górniak.

 

Członkowie grupy historycznej ostro wzięli się do pracy.

 

Przede wszystkim usunięto dziką roślinność.

 

Potem zrekonstruowano bramę wjazdową, odkopano dwie wybieżnie, którymi żołnierze wybiegali ze schronu pogotowia, odkopano także działobitnie, wieże pancerne i tradytor (ukryte stanowisko strzeleckie).

 

Nie było to wcale łatwe.

 

- Wywieziono stąd pięćset metrów sześciennych gruzu i ziemi, czyli osiemdziesiąt wywrotek - tłumaczy członek stowarzyszenia Kamil Policht.

 

Wszystkie prace sfinansowało stowarzyszenie, nikt spoza niego nie dołożył nawet złotówki.

 

Teraz trwa budowa parkingu przed bramą forteczną, a niedługo odtworzone zostaną okopy oraz ziemianka z czasów walk o Twierdzę Przemyśl.

 

Zaplanowano też prace adaptacyjne wewnątrz koszarowca fortu, m. in. montaż trawersów oraz stropów, które padły ofiarą złomiarzy.

 

Za dwa lub trzy lata - jeśli znajdą się pieniądze i wszystko przebiegnie zgodnie z planem - ma tu zostać przeniesione Muzeum Twierdzy Przemyśl, mieszczące się obecnie w Klubie Garnizonowym w Przemyślu.

 

- To zbiory stworzone przez kilkunastu przemyskich kolekcjonerów, m. in. elementy umundurowania i oporządzenia, klamry, fajki itd.

 

Chcemy pokazać je turystom w historycznym otoczeniu - tłumaczy Rudolf Górniak.

 

Zapaleńcy mają nadzieję, że po zakończeniu prac będą się tu spotykali wszyscy zafascynowani CK monarchią i że uda się wskrzesić ducha historii.

 

- Ten fort już odżył, bo jeszcze dwa lata temu nie dało się do niego w ogóle wejść - mówi Wacław Górniak.

 

Przy drodze na Lwów

Fort XV Borek w Siedliskach był ostatnim fortem w zewnętrznym pierścieniu obronnym Twierdzy Przemyśl.

 

Jako fort pancerny zbudowano go w latach 1896 - 1900 na wzgórzu przy drodze na Lwów.

 

Podczas I wojny światowej uczestniczył w ciężkich walkach o ten trakt.

 

Bliższe informacje na temat fortu i stowarzyszenia można znależć na stronie internetowej www.festung.org

 

Tekst: Piotr Subik

Żródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 23 kwietnia 2007 r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Jeszcze kilkanaście lat temu wydobyto wszystko, co udało się odkryć za pomocą detektorów lub znależć w fortecznych szambach.

 

Teraz trzeba kopać głębiej albo po prostu mieć szczęście.

 

Grzebiąc w ziemi, kopiąc liście w parku, bawiąc się na strychu u dziadków - łatwo trafić na pamiątki z przeszłości.

 

Zwłaszcza gdy wychowuje się w murach dawnej twierdzy - tak jak oni...

 

Przodkowie Wacława Górniaka budowali Twierdzę Przemyśl.

 

Pradziadek miał odlewnię żelaza, produkował kute elementy, przywędrował z Węgier i nazywał się jeszcze Gornyak.

 

Dzięki cesarsko - królewskiej armii jego przedsiębiorstwo się rozwijało.

 

Rodzina Piotra Baczy wywodzi się z kolei z Dubiecka, miasteczka pod Przemyślem.

 

Jest więc Piotr Galicjaninem z dziada pradziada.

 

Austro - Węgry nie miały jednak wśród jego antenatów dobrych notowań.

 

Gdy zbliżała się wojna, pierwsza światowa, urzędnicy chodzili po ludziach za pożyczką i w zamian za złoto dawali papierki.

 

Monarchia upadła, złota nie zwróciła.

 

A Wiesław Sokolik po prostu urodził się w dawnych austriackich koszarach.

 

Powtarza zawsze: wystarczyło rozkopać kretowisko na podwórku, by natknąć się na historię.

 

Historię, która leżała tu wtedy ledwie kilka centymetrów pod ziemią.

 

Wspomnienie z dzieciństwa: pamiątki były na wyciągnięcie ręki.

 

Dziadek, już pod spolszczonym nazwiskiem, służył w ck flocie, opłynął wszystkie morza i oceany.

 

Została po nim marynarska wstążka z okrętu SMS ''Erzh. Franz Ferdinand''.

 

Były też fotografie, pocztówki z różnych stron świata, dokumenty po węgiersku, bo babcię poznał w Budapeszcie.

 

Maska przeciwgazowa, stara butelka z zielonego szkła, odznaka sprawnościowa (choć początkowo Wacław nie wiedział, co to - w szkole przecież tego nie uczono).

 

Do każdego fortu miał niedaleko.

 

Zapamiętał przede wszystkim fort główny I ''Salis - Soglio'' w Siedliskach pod radziecką wówczas granicą.

 

Ogromny, dobrze zachowany.

 

I fort III ''Łuczyce''.

 

Chodziło się tam często, bo nie dość, że sam był ładny, to w dodatku ładny z niego roztaczał się widok.

 

Potem szło się na następne, następne i jeszcze następne forty.

 

A były przecież nie tylko one; stały wtedy też inne budynki: koszary, szpitale, nieszpitale...

 

Przez lata albo rozsypały się same, albo je rozebrano...

 

- Gdzie człowiek nie poszedł, nie pomacał patykiem, znajdował łuskę albo bagnet - wspomina Wacław Górniak (rocznik 1955).

 

- Jak deszcz spadł albo chłop przeorał, wystarczyło przejść przez pole, a już się coś świeciło.

 

Piotr Bacza, pasjonat o 20 lat młodszy, dorzuca: - Drzewa wycinali, to z ziemią wysypywała się amunicja...

 

On też, jakby naturalnie, zaczął poznawać twierdzę.

 

Dzięki zainteresowaniu historią: jeszcze w szkole podstawowej, a na poważnie w liceum.

 

Nad wspomnieniami rodzinnymi górę wziął lokalny patriotyzm.

 

Znajomych interesowały Austro - Węgry, więc on też się wciągnął.

 

Trafiał na przeszłość na każdym kroku.

 

- Jak nie forty, to szańce; gdzie się weszło do lasu - albo okopy, albo ziemianki.

 

I jeszcze leje po bombach - opowiada.

 

Podobnie zaczęło się to u Wiesława Sokolika.

 

Pierwsze na pewno były łuski.

 

Tak powstawały ich kolekcje, teraz już wcale okazałe.

 

Wacław Górniak: - Ktoś coś znalazł na strychu, w ogródku - oddawał, że mu niepotrzebne; coś się wymieniło, odkupiło, zaczęły się wyjazdy na pierwsze giełdy.

 

I przybywało eksponatów.

 

Giełdy staroci - to były już lata 90. ub. wieku.

 

Na początku rzeczy takie nie były w cenie.

 

- To było coś tylko trochę lepszego od śmieci albo niepotrzebnych gratów - przypomina sobie Piotr Bacza.

 

Teraz pasja znacząco podrożała.

 

Bo im czegoś mniej, tym wyższe ceny.

 

Przykładowo ładownica do austriackiego karabinu mannlicher M1895 - to koszt ok. 150 zł.

 

Jednak już za srebrną ładownicę oficerską trzeba zapłacić dziesięć razy tyle.

 

Blachy sprawnościowe - najpospolitsza kosztuje 100 euro, a jest ich trzydzieści rodzajów; najdroższe za 250 - 300 euro.

 

Chcąc je skompletować, trzeba sporo wydać.

 

- Jak ktoś ma ich dwadzieścia, to dąży do tego, żeby mieć wszystkie, prawda? - uśmiecha się Wacław Górniak.

 

Część kolekcjonerów na przykład nie zbiera ''wykopów'', chociaż większość elementów starego uzbrojenia i oporządzenia można znależć właśnie w ziemi.

 

Wszystko przez rozkaz wydany 21 marca 1915 r., więc w przeddzień zajęcia twierdzy przez Rosjan.

 

- Żołnierz miał broń zniszczyć, żeby nie przejęli jej wrogowie - tłumaczy Wiesław Sokolik (rocznik 1966).

 

- Więc amunicję i broń trzeba było wdeptać w ziemię; zgiąć wcześniej lufę karabinu, a z zamków usunąć iglice.

 

W ziemi dotychczas jest najwięcej drobnicy, ale trafiały się też pociski artyleryjskie.

 

Niektórzy w okolicy używali ich jako podstawek do klepania kos lub podwórkowych kowadeł.

 

Inni robili drzwi do piwnic z fortecznych okiennic albo spali na żołnierskich łożach wyniesionych z koszar.

 

Tak się działo, mimo, że przez lata przepisy nie ułatwiały legalnej eksploracji twierdzy.

 

I nadal nie ułatwiają: teraz też można stanąć przed sądem za poszukiwanie wojennych pozostałości.

 

Zgodnie z prawem wszystkie znaleziska należą do państwa.

 

Jednak czasem wykopywało się coś i brało - jak mówią w okolicy.

 

Według obowiązującej od 2003 r. Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami spacerować może każdy, ale już rozglądać się i poszukiwać - nie.

 

Zwłaszcza gdy wspomaga się sprzętem mechanicznym lub elektronicznym.

 

Już za jego posiadanie w terenie można zostać ukaranym.

 

- Przecież z wykrywaczem metalu nie chodzi się ot, tak, żeby tylko mieć jakiś balast - zauważa Krzysztof Szuwarowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu.

 

Po pierwsze - na poszukiwania trzeba mieć zgodę właściciela terenu, a po drugie - konserwatora wojewódzkiego.

 

Wniosek musi być dobrze umotywowany.

 

Większe szanse na zgodę mają stowarzyszenia oraz instytucje.

 

Dlatego nieczęsto ktoś stara się o nią.

 

Jedno z ostatnich zezwoleń wydano tu dobrych kilka lat temu: w Oleszycach, na północy regionu, wiosną 2004 r. wydobyto z bagna szczątki niemieckiego samolotu Focke Wulf Fw-190 z czasów II wojny światowej.

 

Nikt nie ukrywa jednak, że podobne poszukiwania odbywają się, ale poza wszelką kontrolą.

 

- Z całą pewnością nie wiemy o wszystkim, co się w tej kwestii dzieje; nie mamy możliwości sprawdzenia tego - przyznaje Krzysztof Szuwarowski.

 

To nielegalna, żywiołowa niekiedy eksploracja.

 

Jeszcze na początku minionej dekady wydobyto wszystko, co udało się odkryć za pomocą detektorów albo po prostu znależć w... szambach fortecznych.

 

W tych ostatnich wcale nie przez przypadek: tam również przed kapitulacją trafiało żołnierskie wyposażenie.

 

- I wszystko zachowało się w bardzo dobrym stanie.

 

Dzięki szlamowi, w którym panowały specyficzne warunki chemiczne - wyjaśnia Tomasz Idzikowski, prezes wydawnictwa ''Fort'', miłośnik i znawca Twierdzy Przemyśl.

 

Kilkanaście lat temu sam chodził z wykrywaczem, więc rozumie ludzi, którzy nawet wbrew prawu robią to samo.

 

Jednak wtedy nie było literatury, nie było dostępu do dokumentów archiwalnych, więc nie było również innego sposobu poszerzania wiedzy o twierdzy.

 

- Teraz niewiele zostało do wykopania, ale na pewno jeszcze coś.

 

Trzeba albo głęboko grzebać, albo mieć szczęście - uważa.

 

Piotr Bacza mówi tak: - Jednak przez przepisy wszystko to wyjeżdża na Zachód albo trafia do prywatnych szuflad zamkniętych na pięć kłódek.

 

Wiadomo mniej więcej nawet, co prócz drobnych rzeczy wywieziono dotąd z Twierdzy Przemyśl.

 

- Na pewno kilka luf armatnich bądż ich porozrywane fragmenty - mówi Tomasz Idzikowski.

 

- Zresztą, przez ostatnie osiemnaście lat widziałem wiele pięknych kolekcji, które - gdy tylko nadchodził kryzys - były rozprzedawane.

 

Na przykład ciężki karabin maszynowy schwarzlose wz. 07/12 z tarczą pancerną: unikalny, a poszedł za psie pieniądze.

 

Chodzą słuchy, że twierdza zubożała też o podstawę ciężkiego możdzierza skoda 30,5 cm.

 

Większość rzeczy trafiła do śmietnika, do spalenia lub na złom.

 

Znikły także elementy opancerzenia - drzwi i okiennice, kraty przeciwszturmowe.

 

Te, które przetrwały dwie wojny i komunizm, rozszabrowano, gdy ceny metali w skupach podskoczyły.

 

Jednak trochę rzeczy uratowano; zdarzyło się nawet, że niemal w ostatniej chwili.

 

Kilka lat temu znaleziono dwie pancerne wieże obserwacyjne: pierwszą z fortu IX ''Brunner'' w Ujkowicach - w składnicy złomu (cztery tony!), drugą - w forcie IV ''Optyń''.

 

Do Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej trafiła lufa armaty kazamatowej kaliber 9 cm M75.

 

To była głośna sprawa.

 

Jesienią 2004 r. Straż Graniczna przyuważyła, jak kilku mężczyzn kopie coś w fosie fortu I ''Salis - Soglio''.

 

Nakryto ich, gdy dokopali się do lufy.

 

Takiej jak te, które zobaczyć można w Muzeum Wojny w Wiedniu, Muzeum Wojskowym w Pradze, Muzeum Historycznym Wojny we włoskim Rovereto, a najwięcej - w Twierdzy Pula w Chorwacji.

 

Owe wieże pancerne i ocalona przed kradzieżą lufa powinny być więc pokazywane w muzeum twierdzy.

 

Jednak takiego w Przemyślu nie ma.

 

Tomasz Idzikowski: - Mówi się o nim od pięćdziesięciu lat, ale tylko mówi.

 

Są za to dwie prywatne ekspozycje.

 

Wiesława Sokolika - w forcie VIII ''Łętownia'' i w Klubie Garnizonowym, stworzona przez Stowarzyszenie III Galicyjskiego Pułku Artylerii Fortecznej im. Księcia Kinsky'ego, w którym Wacław Górniak jest skarbnikiem, a Piotr Bacza - sekretarzem.

 

W forcie VIII ''Łętownia'' Wiesław Sokolik pokazuje swoje zbiory - w sezonie turystycznym w każdy weekend; poza sezonem, gdy ktoś zadzwoni spod fortu lub wyśle wiadomość SMS.

 

Są tu łuski - pozbawione oczywiście prochu, ze zbitymi spłonkami, przewiercone.

 

Udało się odkupić łóżko z fortu ''Łętownia''.

 

Jest kierat z początku tamtego wieku, który dziadek Sokolika zakopał, by nie zgarnęła go Armia Czerwona.

 

Są różne hełmy, elementy oporządzenia.

 

Gazety, dokumenty, mapy, książki.

 

Zasieki zwane ''babkami'', laweta armatnia, którą zrekonstruowali z Tomaszem Idzikowskim - rzecz bardzo rzadka.

 

- Dla nas wszystko jest szczególne i rzadkie - podkreśla Piotr Bacza.

 

Szczególne na drugiej ekspozycji, stworzonej przez kilkudziesięciu kolekcjonerów, są zwłaszcza: latarnie nakładane na bagnet, kołowrót do rozciągania drutu telefonicznego oraz spód od pocisku z niemieckiego możdzierza 420 mm, czyli tzw. Grubej Berty.

 

Do oglądnięcia kilka dni w tygodniu przez cały rok.

 

Lub też na telefon.

 

Mało pamiątek zostawili po sobie Rosjanie.

 

Zbyt krótko, bo tylko do 3 czerwca 1915 r., twierdza znajdowała się w ich rękach.

 

O zachowanym mundurze rosyjskim nikt więc nie słyszał.

 

Wacław Górniak: - Kufajki też się nie zachowały, a jeśli ktoś miał, dał psu do budy.

 

W kolekcjach nie ma wiele broni.

 

Zgodnie z przepisami nie można bowiem zbierać wyprodukowanej po 1850 r., a przecież takiej właśnie używano podczas I wojny światowej.

 

- Każda jej część podpada pod paragraf, choć często to totalny złom - zauważa Wiesław Sokolik.

 

A na ponoszenie kosztów orzekania o pozbawieniu jej cech użytkowych mało kogo stać.

 

Wymaga tego Ustawa o broni i amunicji.

 

Do tego tę granicę bardzo łatwo przekroczyć.

 

Ostatnio boleśnie przekonali się o tym członkowie Fundacji Aktywnej Ochrony Zabytków i Dziedzictwa Kulturowego ''Janus'' z Krakowa.

 

Pod koniec listopada 2007 r. do fortu XII ''Werner'' w Żurawicy, który dzierżawią w Twierdzy Przemyśl, wpadła policja i saperzy.

 

Wywieżli stąd na poligon kupę żelastwa.

 

Według fundacji - niepowtarzalnych zabytków, reliktów historii twierdzy; według wojskowych - grożnych niewypałów.

 

Teraz głowi się nad tym prokuratura, a plany utworzenia tu przez krakusów Muzeum ''Otwarta Twierdza'' mogą spalić na panewce...

 

Pomysł utworzenia pełnoprawnego muzeum ma też forteczne stowarzyszenie ks. Kinsky'ego.

 

Dlatego w 2005 r. wydzierżawiło fort XV ''Borek'' w Siedliskach i systematycznie, własnymi siłami, doprowadza go do porządku.

 

Swój fort dzierżawi od samorządu także Wiesław Sokolik (wcześniej pomagał mu Tomasz Idzikowski).

 

Ale utrzymanie obszernego budynku to niełatwa sprawa.

 

Potrzeba 1,2 - 1,3 tys. zł co miesiąc.

 

- Z biletów wstępu to się na pewno nie zwróci - mówi Wiesław Sokolik.

 

A przecież mogłoby być tak jak np. w Alpach.

 

Zgłasza się stowarzyszenie, urząd użycza mu budowlę i opłaca rachunki.

 

- Pasjonaci dają za to swoją pracę i swoje kolekcje.

 

U nas to, niestety, nierealne... - żali się Piotr Bacza.

 

Więc zapewne jeszcze długo Przemyśl nie będzie przypominał Verdun.

 

Gdzie do każdego, nawet małego obiektu - w Przemyślu i okolicach jest takich może nawet 300, choć w dużo gorszym stanie; część jeszcze podczas wielkiej wojny wysadzono w powietrze - doprowadza wyrażny szlak.

 

Krzysztof Szuwarowski wierzy jednak, że kiedyś powstanie tu muzeum z prawdziwego zdarzenia.

 

Że wreszcie ktoś przejdzie pomyślnie całą procedurę i uzyska wszelkie ministerialne pozwolenia.

 

Wcześniej czy póżniej przecież musi.

 

A jeśli póżniej, Szuwarowski chciałby koniecznie, by zdążono w nim pokazać coś naprawdę przemyskiego, a nie tylko rzeczy z aukcji internetowych, niewiadomego pochodzenia.

 

Żeby ten zapalnik, szrapnel, granat czy pistolet - z przyszłej muzealnej ekspozycji, rzeczywiście pochodził z Twierdzy Przemyśl.

 

Tekst: Piotr Subik

Żródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 9 lutego 2008 r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam Twierdzę Przemyśl - warta zobaczenia. :D

 

Sama osobiście "liznęłam", że tak powiem ten temat bo dwa dni to niestety za mało :| na zwiedzanie tego bardzo rozległego terenu, ale mam nadzieję że uda się kiedyś co najmniej tydzień wygospodarować na odwiedzenie naszych wschodnich rubieży :mrgreen:

 

Ps. Ciekawy artykuł Adminie, dzięki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Na początku maja zakończą się prace rewitalizacyjne w forcie XVI Zniesienie w Przemyślu, które w ramach akcji ''Odnawiamy skarby Podkarpacia'' sfinansuje Kompania Piwowarska - poinformował wczoraj Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla.

 

Przewidziano m. in. wycinkę i pielęgnację drzew i krzewów oraz porządkowanie terenu fortu.

 

Tekst: (SUB)

Żródło: ''Dziennik Polski'' z dnia 28 lutego 2009 r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Jedźcie na Zniesienie i zobaczcie tę pożal się Boże rewitalizację. W rzeczywistości jest to dewastacja fortu, z likwidowaniem koron wałów (tj. splantowanie do poziomu ławki strzeleckiej), przerzucaniem mostków nad fosami i robieniem na siłę klasycznego miejskiego parku z alejkami, latarniami etc. w forcie, przy czym zarówno projektant, jak i wykonawca wykazali się totalnym brakiem wiedzy o fortyfikacjach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...

Dwa tygodnie temu wróciłem z Twierdzy Przemyśl. Jak paru moich poprzedników gorąco polecam zwiedzenie tego miasta i jego okolic. Posiada ono bardzo bogatą i ciekawą historię militarną. Jest co oglądać - obecnie mamy tam możliwość zobaczenia następujących wystaw w aspekcie militarnym:

 

- wystawa w Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej (tutaj link do szczegółów http://www.muzeum.przemysl.pl/mnzp/index.php?option=com_content&view=article&id=210)

- wystawa w Muzeum Twierdzy Przemyśl (szczegóły http://www.przemysl.pl/1050/20828.html,rss)

- wystawa na forcie Werner w Żurawicy (szczegóły http://www.fortwerner.pl/)

- wystawa Linii Mołotowa przy hotelu Gromada (szczegóły http://www.przemysl.pl/turystyka/linia_molotowa/733/)

 

Uwaga, na forcie Łętownia wystawy już nie ma !

 

Jesli chodzi o to jakie forty trzeba zobaczyć to:

- Salis Soglio (koniecznie!)

- Borek

- San Rideau

- Duńkowiczki

 

Polecam wybranie się na panoramę Przemyśla i okolicy, jaką można zobaczyć z tzw. kopca tatarskiego przy forcie Zniesienie.

 

Zanim wybierzecie się na którykolwiek z fortów obowiązkowo zapoznajcie się wpierw choćby ogólnie z jego historią, obejrzyjcie jego stare zdjęcia, zgłębcie epizody z nim związane etc. Wtenczas odbiór takiego miejsca jest zupełnie inny niż na sucho. Jeśli chcecie zwiedzić niektóre z ww. fortów w swej pełnej krasie, wybierając się na nie koniecznie zabierzcie ze sobą latarkę !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam słowo komentarza - wystawa w forcie Werner zrobiona bez pojęcia zupełnie. Więcej błędów i oszustwa widza, niż prawdy historycznej. Trochę ciekawych rzeczy, ale znakomita większość eksponatów nie ma nic wspólnego ani z fortem Werner, ani z Twierdzą Przemyśl. Ot, choćby "rekonstrukcja kazamaty komendanta", gdzie ni z gruchy, ni z pietruchy zestawiono trochę starych mebli i gratów, każdy z innej parafii. Warto odwiedzić, ale tylko ze względu na fort, wystawa jest w całości do kitu (choc trafiają się ciekawe eksponaty). Sam Werner zresztą też w wielu mijscach solidnie skopany.

 

Wystawa o Twierdzy Przemyśl w Muzeum Narodowym mogłaby być w zasadzie o dowolnym mieście garnizonowym monarchii habsbusrkiej. Tu również sporo błędów merytorycznych, np. pokazuje się tam zdjęcia archiwalne z frontu włoskiego jako zrobione w Przemyślu. Warto ze względu na armatę kazamatową 9 cm i parę drobiazgów.

 

Muzeum TP zrobionego przez 3 pułk artylerii fortecznej nie znam.

 

Wystawa w schronie pod Gromadą ciekawa, ale bardzo trudna w odbiorze, bo przeładowana fantami. Obowiązkowa dla wszystkich miłośnikó fortyfikacji, a szczególnie sowieckiego żelbetu, no i polskich kopuł pancernych.

 

Do listy fortów "obowiązkowo do zwiedzenia" dopisałbym Prałkowce, rzadko zwiedzane - tu można zobaczyć skutki ostrzału artyleryjskiego (liczne przebicia stropów, zawalone schrony, zasypane poterny) - niesamowite miejsce. Fort jest niezagospodarowany, dziki i pusty - a po takiej głupiej cepelli na Wernerze to naprawdę duży plus. Wokół piękny zasób fortyfikacji polowych, najlepiej tam pojechac wiosną albo jesienią. Poza tym, w sumie mało zarośnięty jak na obiekt znajdujący się w lesie. Dość dobrze się go czyta, czego nie można powiedzieć np. o - bardzo podobnych - Grochowcach.

 

Poza tym - godny polecenia jest potężny, niedawno odkrzaczony Optyń, oj robi wrażenie, robi... I Łuczyce, z wyjątkowymi widokami, przykład ładnie zachowanego fortu nietypowego, przebudowywanego (kilkakrotnie) ze starszych obiektów.

Edytowane przez kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystawa w forcie Werner zrobiona bez pojęcia zupełnie.

Mała dygresja - nie wiem odkiedy funkcjonują wystawki w pomieszczeniach na tym forcie ale w paru z nich z fotografii tam wystawionych wiele już nie zostało, przyczyną jest wilgoć, która zeżarła już większe ich fragmenty. Ktoś się kiedyś natrudził by to wszystko pozyskać i wystawić, a praca ta jak widać poszła w całości na marne. Żal się robi kiedy się to ogląda, niezależnie od jakości merytorycznej wystawy. Nie widzę za bardzo sposobu by jakoś prosto, tanio i w sposób skuteczny zapobiegać wilgoci, nikt raczej nie wyłoży na to jakiś sporych sum. Mam nadzieję, że następnym razem ktoś weźmie pod uwagę warunki w jakich przechowywane będą "papierowe eksponaty" (dotyczy to wszelkich wystaw we wszelkich twierdzach), tak by starania i praca wielu ludzi nie poszła na marne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...