Skocz do zawartości

Fort 48 Batowice


fortyck
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie to musze przyznać, że tak jak było zrobione z Batowicami i Mistrzejowicami w pewnym sensie mi sie podobało. Żadnych głupich adaptacji, tylko do okoła fortu ławeczki, alejki, a na srodku kepa drzew i fort. Niestety troche to nie wyszło bo dewastacja przez ostatnie lata poszła w wielkim tempie(mozę to przez tą okolicę), ale co jak co Batowice pomimo tego że popisane, brudne to wiele elementów sie ładnie zachowało. Co do tych planów, o ktorych pisała Joanna, to standardzik, plany są ale nie zrealizowana, w niektórych przypadkach może i dobrze...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • Odpowiedzi 95
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

w poniedziałek 5 czerwca br. gimnazjum nr 39 im. Józefa Dietla na Os. Oświecenia wybiera się na forty Batowice i Mistrzejowice ( I i II klasy)

 

co będziemy tam robić ?

 

otóż... takjakby wizja lokalna... a po zwiedzeniu fortu będziemy w kilkuosobowych grupach robić szkice, makiety nt. zagospodarowania tego fortu...

 

wszystko to z okazji 750-lecia lokacji Miasta Krakowa..

 

i teraz mam wielką prośbę...

 

Joanna umieściła plan zagospodarowania fortu Mistrzejowice pochodzący z UMK...

czy o batowicach jest coś takiego...

jeśli UMK ma plan zagospodarowania tego fortu, to byłbym bardzo wdzięczny, jeśli by się to załatwiło na poniedziałek !!!...

 

pozatym ja muszę sam oprowadzić klasę po tym forcie... :)

 

także jeszcze raz bardzo proszę :) o plany zagospodarowania tego fortu..

 

za każdą pomoc już teraz bardzo dziękuję ! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokladnie nie wiem, trza by popatrzec, no ale standardowo aramy typu:

12cm armata forteczna Wz1861 (M.61)/15cm armata forteczna Wz.1861 no i jeszce to co stało w kaponierach, czyli jakies 8cm armaty kazamatowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uzbrojenie:

* działa wałowe:

- 4 szt. 15 cm M61

- 10 szt. 12 cm M61 - do walki dalekiej

- 4 szt 10 cm, zapewne M75 - do obrony bliskiej (odpieranie szturmów). Tak w etacie; realnie uzywano zapewne bardziej rozpowszechnionych 9 cm M75 lub M75/96 na wysokiej lawecie

- 2 moździerze 24 cm, do obrony bliskiej (wypełnienie pól martwych artylerii płaskotorowej, czyli ww. armat), wzór nieznany; przewidziane etatem, ale nie wiadomo czy de facto używane; na forcie brak dla nich osobnych stanowisk

* obrona fos:

- 4 szt 9 cm M75 na lawetach kazamatowych, w kaponierze czołowej

- 2 ckm Schwarzlose M07 lub 07/12, w sponsonie pancernym w szyi, do obrony fosy szyjowej

- lawetki dla karabinów ręcznych i zwykłe strzelnice w kaponierach barkowych oraz jako uzupełnienie armat w kaponierze czołowej, ilości nie pomnę

 

Obsada:

- dowódca

- Artyleria: 7 oficerów, 28 podoficerów, 150 szeregowych + 2 oficerów, 10 podoficerów i 213 szeregowych personelu pomocniczego

- Piechota: 5 oficerow, 28 podoficerów, 213 szeregowych

- Pionierzy: 1 oficer, 1 podoficer, 5 szeregowych

- lekarz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki Kuba i Matys ! :)

 

_______________________

 

Pewnego sobotniego, czerwcowego popołudnia wybrałem się z kumplami na Fort 48 Batowice....

Była godzina 17.... mieliśmy nadzieję że żadnych ciekawych ludzi w forcie nie zobaczymy...

Jesteśmy już w parku... przed naszymi oczyma, zza drzew ujawnia się fort, a raczej jego koszary szyjowe... stanęliśmy koło portierni, i nagle widzimy...

 

..dym... unosił się z lewej części koszar. Pewnie ktoś sobie ognisko urządził. Narada - wejść do koszar czy też nie... nie słyszeliśmy żadnych głosów więc weszliśmy...

Na początku poprzyglądaliśmy się zlutowanym drzwiom prowadzącym do schronu głównego... następnie zagruzowana studzienka... nikogo nie było... cisza... a dym..

 

skąd mógł się wziąść ? Postanowiliśmy nie wchodzić do lewej części koszar... wyszliśmy więc z głównego korytarza i patrząc na szpecącą fort portiernię poszliśmy w kierunku prawej części koszar... jednak...

 

teraz dym unosił się z prawej części, wyglądało to tak, jakby teraz tam było ognisko... pewnie jednak wiatr go niósł... koszary szyjowe... no cóż tam jest... wyposażenia fortu.. 0 %.

 

Najwyżej wychodki z dużymi głębokimi dziurami... na dole coś może być... ale raczej prędko tego nie sprawdzimy (...)

 

kiedy najlepiej wejść na fort Batowice.... ?

 

napewno nie zbyt wcześnie rano... gdyż wieczorami jak narkomani za pomocą strzykawek "konsumują" prochy, to lubią pospać... rano łatwo tam takiego spotkać...

 

popołudniu i wieczorem... odpada ! różnego typu libacje i spotkania pseudokibiców są tu codziennością..

 

najlepiej wejść w okolicach południa (wtedy wszystkie łobuzy obiady jedzą w domach, a potem dopiero przychodzą na fort)...

 

zdecydowanie chodźcie tam w grupach conajmniej 4-5 osobowych...

 

Może to wygląda strasznie, ale tak jest... nie wystarczy tam chodzic raz na miesiąc.. wtedy ten fort może się wydawać bezpieczny i "nieszkodliwy"

 

W tym forcie wszystko jest mozliwe...

 

wracam do naszej przygody...

 

po zwiedzeniu "ciekawo-wymalowanych" koszar poszliśmy fosą w kierunku prawej kaponiery... wejście do niej jest zamurowane...

 

ogólnie wiele rzeczy można tutaj znaleźć... pociski, jakieś stare części artylerii, a nawet naszej paczce kolegów udało się znaleźć kilka miesięcy temu kilof... w sam raz na rozwalenie zamurowanej ściany prowadzącej do prawej kaponiery... niestety ukradziono nam kilof

 

kiedyś pewien chłopak znalazł tutaj granat... postanowił zanieść go domu... nie zdążył tego zrobić...

 

granat wybuchł mu w klatce schodowej...

 

Szedliśmy więc fosą w kierunku kaponiery... nagle słyszymy....

 

płacz dziecka..., płacz dziecka... stanęliśmy jak wryci !

 

Przez chwilę wydawało się nam że ten głos... dochodzi z kaponiery, do której nie można wejść... czy to mógł być duch ?.... podeszliśmy blisko kaponiery... głos powtórzył się !

 

Dopiero gdy oprzytomnieliśmy... uświadomiliśmy że w parku wokół fortu chodzi dużo matek ze swoimi dziećmi... Jednak potem kolejne głosy.... tym razem coś gorszego...

 

Wulgrane wyzwiska pseudokibiców.. dochodziły z wnętrza fortu... nie wiedzieliśmy wtedy gdzie mogli być... mogli być po drugiej stronie obiektu.. ale mogli iść w naszą stronę...

 

... a wtedy...

 

krew by się zapewne polała, albo i tasak bądź baseballem by się dostalo...

 

postanowiliśmy wyjść na koszary szyjowe.. zaobserwować sytuację z góry... dźwięki co kilka chwil powtarzały się....

 

były coraz głośniejsze... echo ich wulgarnych wyzwisk pozwoliło nam ustalić że są przed schronem głównym.. jednak nie mogliśmy uciekać, nie po to tutaj przyszliśmy żeby odrazu stąd iść !

 

Plan był prosty... trzymamy się górnych części fortu... lepiej uciekać w dół niż pod górę (ucieczka przed pseudokibicami była całkiem prawdopodobna)... poszliśmy ścieżką wokół fortu w kierunku dzikiego wyjścia (tego pod kaponierą czołową).. Byliśmy bardzo blisko tej bandy... co robić ?

 

iść i zobaczyć co robią.. czy bezpiecznie oddalić się...

 

Byliśmy jak młodzi poszukiwacze przygód więc ciekawość wygrała... jednak

ta ciekawość mogła nas sporo kosztować...

 

Postanowiliśmy jednak wyjść na teren parku, usiędliśmy na ławce - pokazałem chłopakom plany fortu z UMK (dzięki Joannie)... Pokazałem im gdzie jesteśmy, co już oglądnęliśmy, co mamy zobaczyć oraz gdzie odbywa się spotkanie pseudokibiców... ich dźwięki nadal nam towarzyszyły....

 

Po przestudiowaniu planów - no cóż... raz się żyje... idziemy !

 

Wulgarna banda znajdowała się między wejściem do schronu głównego, a wejściem do kaponiery czołowej... najlepiej wiec było wejść właśnie na porośnięty krzewem i drzewami stropodach początku wejścia do kaponiery i zobaczyć ich z góry... to było trochę szalone i niebezpieczne, jak się później okazało.... (później okazało się że zgraja była też przez chwilę w schronie głównym, o czym dowiedzieliśmy się pod koniec wyprawy...

 

Na początku myśleliśmy że jak się upiją to sobie pójdą... jednak...

 

Zanim wyruszyliśmy, alejką parkową szła dwójka znajomych chuliganów z naszej szkoły (III gimnazjum) - weszli na teren fortu i zapewne dołączyli do zgrai....

 

...musieliśmy poczekać... co by się stało.. gdyby owa dwójka powiedziała o nas reszcie bandy.. mogliby się na nas zaczaić... a co wtedy ???

 

Po bezszmerowym dojściu, znaleźliśmy się blisko nich...

 

Byliśmy może 1,5 m od nich i 3 m nad nimi... w linii prostej byliśmy od nich jakieś 4 metry... niby schowaliśmy się za drzewem, ale....

 

co by było gdyby któryś z nas przypadkowym ruchem nogi strącił jakiś kamień.. wtedy odrazu spadłby na grupę... dosłownie mały pisk mógł zwrócić ich uwagę...

 

wystarczyło żeby pseudokibice spojrzeli do góry i od razu by nas zobaczyli...

 

a wtedy byłaby niezła jazda...

 

Co ujrzeliśmy ?? 5 chłopaków i 2 dziewczyny... mieli 15-17 lat... wulgarne dialogi, w ręce piwko, wódka...dobrze się bawili... obserwowaliśmy ich moze z 15 sekund... nie omgliśmy tak ryzykować...

 

zeszliśmy do dzikiego wyjścia....

 

c.d.n.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rower1025

 

Ciekawe z przygodami i nie tylko :P

 

Jak Wiesz zapewne Mysmy odwiedzili w sobote (2.06),ale masz racje przed poludniem :D

 

napotkalismy tylko grupke :> mlodych bawiacych sie w strzelanke po forcie :D

 

a co do parku to spacerowicze i panie z firmy zajmujacej sie zielenia

 

dalszy ciag juz chyba bedzie spkojniejszy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtku, ta opowieść została napisana na podstawie mojego wypadu do fortu Batowice wraz z kumplami właśnie 2 czerwca... - tam byliąmy ;) - tylko ze 5-6 h później...

 

_______________

 

Jestem tutaj i piszę tę opowieść, więc wiadomo że raczej nic się nam nie stało, chociaż... losy mogły być zupełnie inne...

 

_______________

 

 

no więc przy dzikim wyjściu postanowiliśmy iść do miejsc w forcie, których jeszcze nie zobaczyliśmy, jednocześnie nie mogliśmy się zbliżać do "grupy wysokiego ryzyka". Udaliśmy się znaną wszystkim ścieżką w kierunku "Punkhouse"

W międzyczasie kolejna przeszkoda związana z nieproszonymi goścmi na forcie....

 

jeden z moich kolegów miał jasno pomarańczową podkoszulkę, w zielonym parku wydawał się być widoczny prawie z każdego miejsca.... może niepotrzebnie o tym mówię, ale na ścieżce, którą wtedy podążaliśmy był prosty odcinek od wejścia do schornu do właśnie tej ścieżki, w której nie było drzew !

 

Także, mogli nas teraz bardzo łatwo zauważyć... byliśmy od nich może z 50 metrów.

Postanowiliśmy szybko przebiec, nie było innego wyjścia...

 

kolejny niebezpieczny punkt mieliśmy właśnie przed sobą...

 

Jednakże już po fakcie okazało się że byli chyba zbyt naćpani... i raczej nie zwracali uwagi na to co się dzieje wokół nich. Równie dobrze mogliśmy zadzwonić pod 997 lub 112.

 

Pokazałem chłopakom najwyższy punkt w okolicy znajdujący się w okolicy. Jest on zaznaczony kamiennym słupkiem. Znajduje się on bodajże na wysokośćci 281 m n.p.m.

 

Doszliśmy do Punkhouse. Zanim jednak tam weszliśmy postanowiliśmy pójść na zwiady i zobaczyć czy grupka dalej imprezuje....

 

...byli tam nadal... no i znów kolejna dyskusja...

 

połowa z nas nie chciała wejść do Punkhouse, a jest to jedno z najciekawszych miejsc w forcie. Może to i lepiej... jak zwykle musieliśmy ustawić sobie najczarniejszy scenariusz...

przecież...

 

mogliśmy wszyscy tam wejść... a oni zajdą nas od tyłu... a z Punkhouse jest tylko jedno wyjście... w kaponierze mogły się rozgrywać makabryczne sceny...

 

wchodzi dwójka (ja i kumpel), a pozostali czekają przed Punkhouse.

To co zobaczyliśmy....

 

.... to było trochę dziwne, dawało do myślenia, jednocześnie bardzo nas zaciekawiło i coś nam uświadomiło... nie było to nic miłego....

 

Wchodzimy z latarkami, a tam....

 

cała podłoga w chusteczkach, stanęliśmy i przypatrzyliśmy się wszystkiemu.

Potem zastanawialiśmy się skąd mogły sie tam wziąść...

 

Zapewne narkomani... przeholowali, za dużo krwi się wylało... a potem to wiadomo....

 

Nie sprawdzaliśmy czy krew była na chusteczkach, być może jej nie było, a może jednak.... była.

 

Idziemy po schodkach w dół, skręcamy w lewo i tunelem w dół... ściany była strasznie mokre... wszędzie pełno śmieci.

 

Dochodzimy do kaponiery... heh.. nie spodziewałem się że coś takiego tam znajdę...

 

a był to oprócz skorodowanych elementów pancernych, oprócz mnóstwa śmieci, oprócz mnóstwa gruzu, oprócz gałęzi... największe zdziwienie wywołał na nas mały obiekt, który jest przeznaczony dla zwierząt... a był to

 

kosz na psie odchody :D, ale nie zdziwił, a właściwie nie wystraszył nas sam kosz.. tylko...

 

to było tak...

 

Idziemy poterną. Kolega świecił nam pod nogi, a teraz poświecił bardziej wgłąb...

Co pokazało nam światło latarki... ?

 

Coś strasznego ! jednak jak się później okazało było to bezpodstawne ;)

 

a więc kolega poświecił latarką. Nagle widzimy psa ! Żywego psa !

Normalnie strach w ciemnej poternie...

 

okazała się że była to morda psia (narysowana), taka jaka jest na koszach dla psich odchodów... a cały zielony obiekt to własnie kosz na psie odchody... naszczęście nie śmierdziało nam w kaponierze...

 

Byliśmy już w Punkhouse pare dobrych minut, postanowiliśmy szybko z niego wyjść...

 

Gdy ujrzeliśmy już pierwsze smugi światła... patrzymy... a przed wejściem do Punkhouse nie ma nikogo....

 

a mieli na nas czekać... Rozglądamy się... nie ma ich... może ich pseudochuligani zwinęli... chociaż nie, bo byśmy dźwięki słyszeliśymy. Zaczęsliśmy się już nawet trochę martwić, aż tu nagle zza drzewa wyskakują nasi kumple.

Opowiedzieliśmy im, co zastaliśmy w środku...

 

Poszliśmy ścieżką w kierunku koszar szyjowych (nie zwiedziliśmy ich lewej strony)

 

Zeszliśmy bo błotnej zjeżdżalni i byliśmy już na dole... wdaliśmy się w forteczno-batowickie rozmowy. Nie tylko stare pociski można tutaj znaleźć... jeśli ktos przeszukuje gruz i zawalone cegły to może znaleźć inne ciekawe eksponaty. O kilofie już wspominałem....

Najłatwiej to tu znajdziesz strzykawki (jeśli wiesz gdzie szukać), rozbite szkło, pety...

 

Gdy ustawiano tutaj tablicę na szlaku twierdzy kraków z opisem fortu, to na następny dzień już jej nie było, a przeniesiono ją, czy też wyrzucono pod lewą część koszar szyjowych...

 

była tablica z opisem fortu sobie..., po kilku dniach już jej nie było...

 

Przyszła pora na wychodki część 2... zaglądanie to głębokich dziur... oraz zadawanie sobie pytań... czemu zamurowali to i owo... ;)

 

Po zwiedzeniu koszar szyjowych, wyszliśmy spowrotem po błotnej zjeżdżalni.

Punkhouse mieliśmy za sobą, pora na schron główny... (oby tylko zgraja sobie z tamtąd poszła)..

 

głosy ucichły... to zapowiadało dobrą nowinę... i w rzeczywistości tak było... idąc ścieżką zobaczyliśmy że grupka młodych, dziwnie zachowywujących się ludzi opuszcza i oddala się od fortu.... Mogliśmy w spokoju zobaczyć schron główny i kaponierę czołową...

 

I na tym praktycznie zwiedzanie fortu się skończyło. Była godzina 18.

Paru z nas się spieszyło do kościoła na 18.30...

Napewno przeżyliśmy ciekawą przygodę... jeszcze wiele takich będzie, kiedy znów zawitamy w tym forcie artyleryjskim. Powrót do domu poświęciliśmy już rozmowom o grach komputerowych...

 

Niedługo znów odwiedzimy ten fort... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny ten fort jest ale zaniedbany i brudny ,zasypane,zamurowane wejscia odstraszają.

A co do duchów to swięta racja , że ten FORT JEST NAWIEDZONY . Byłem świadkiem dziwnego dzwięku zza ściany(taki głos co przypominał stare wojskowe buty).W ścianach jest pełno śladów po pociskach mam z tamtąt w Domu łuskę z karabinu :) (fajnie co? )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Atterdag

A propos ubioru fortecznego... od 3 lat w terenie uznaję tylko niemiecki Sumpftarn - idealnie maskuje, w szczególności pod wieczór. Wiem co móię bo podkradałem się już w tym do zwierzyny płowej i ptactwa, że o "zapadaniu" w las na studiach (przy niebezpiecznych odcnikach drogi powrotnej na stancję) nie wspomnę :)

 

Chociaż w okresie letnim nada się i standardowy Flektarn lub dosyć trudno dostępny Osterreich ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a fe! szwabskie moro... ja tam uważam że najlepsze jest polskie :P niezniszczalne, choc ma ochybna spodnie, a pozatym idealne do polskiego lasu, lisciastego, choc na jesien nie jest juz takie dobre. A tak miedzy prawdą a Bogiem, flektarn jest git na lato, na jesien, no i w miare tani i wytrzymały. Swoją droga niech ktos zalozy temat o sprzecie bunkrowym...

A co do duchow, to ( :lol: :lol: ) ja tam nie uwazam ze batowice są nawiedzone...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy :>

 

__________________

 

Mialo byc spokojnie a tu i duchy :twisted: i nawiedzenia :twisted:

 

dzwieki (stare buty wojskowe) czy to aby nie "sny koszmarne" :shock:

 

jedynie tylko o uzbrojeniu cos ciekawego (kilof i luski) :D

 

ale trzeba by to wszystko sprawdzic :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Na poczatku witam wszystkich

 

rower1025, Powiem Ci ze nie jest tak zle wieczorem na tym forcie.

 

Sam mieszkam na os Piastów i pare lat temu wsrodku bawilismy sie z chlopakami w gonionego butelka. Co prawda fotr jest strasznie zniszczony w srodku mozna znalesc doslownie wszytsko. Gruz stare wersalki butelki gazety. Ale pamietam jak pare pare lat temu bylem jeszcze malu dzieckim i wszedlem tam pierwszy raz z dziadkiem to byla tam rama jakiegos motoru. Slyszalem tez opowiesci ze jeden z chlopakow z pobliskich blokow znalazl jakas bron i grat. Ale czy to prawda niewiem......

Natomias o drugim forcie na os mistrzejowice odbywaly sie czarne msze Zreszta na piastów ponoc tez ale to znam tylko z slyszenia i opowiesci kolegow

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiem ci tak : byłem 2 lata temu e w forcie mistrzejowice (os.Piastów) i nawet starsi odemnie chybo o 10 lat popilnowali nam rowery (mnie i koledze) i nic nie ukradli.

Gdy na nich popatrzyłem zobaczyłem , że odrabiają lekcje . Wię c nie morzliwe żeby były tam takzwane : SATANISTYCZNE GRUPY (ja chodze do kościoła).

Byliśmy tam aby: wywolywac duchy (udalo sie)

JAK NIE WIERZYSZ TO WEJDZ TU : www.duchy2007.bloog.pl <------ TO MOJA STRONA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

W dzisiejszym wydaniu Gazety Krakowskiej jest art. o forcie Batowice. Jak zwykle plany remontów i co to tam sie bedzie znajdować... tylko kasy nie ma. Miasto szuka sponsora.

Art. okraszony jest zdjęciem koszar szyjowych fortu z podpisem "żródło: www.fortyck.pl". Ciekawy jestem czy admin wie, że jego twórczość znalazła sie w gazecie. O ile wiem, za zamieszczenie zdjęcia redakcja powinna zapłacić tak jak swojemu fotografowi. Nie są to duże pieniądze, ale zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
 Udostępnij


×
×
  • Dodaj nową pozycję...